Wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że mam dziergudziergać w nieskończoność, i moje prace, obiektywnie oczywiście patrząc, są coraz świetniejsze. :) Wyłączając Różowego Jednorożca, to każdy kolejny przytulak który wychodzi spod mojej ręki jest moim najukochańszym i najśliczniejszym.
Swoją drogą, Jednorożec jest jedną z moich pierwszych przytulanek i jeszcze nie dorobił się imienia... dziwne to, zważając na fakt, że zajmuje w moim pokoju stałe, honorowe miejsce na szczególnym widoku. Na jego jedynym, starym zdjęciu, nie widać tego (i może to i lepiej), ale jest tak bardzo nieudany, pokoślawiony i w ogóle, że, jak to mawia celebryta Bogdan "Gargamel" kolekcjoner Wartburgów, piękno tkwi w brzydocie i też trzeba to docenić!
W czasie, gdy stwierdziłam: szydełko stop, trzeba się wziąć do pracy (intelektualnej głównie), posegregowałam wszystko w 'pracowni', pozwijałam niesforne motki i wszystko znalazło swoje miejsce w odpowiednim koszyczku... dostałam prośbę o wykonanie na specjalne zamówienie super kolorowego, wesołego i pięknego królika (lub też zająca).
Sami rozumiecie, mimo, że zawsze jest milion pilnych rzeczy do zrobienia i spraw do załatwienia, nie mogłam się doczekać, żeby sprostać temu wyzwaniu. Powstał najbardziej kolorowy i radosny Króliś, jakiego tylko mogłam wymyślić. Ostatecznie okazało się też, że jest całkiem podobny do psa, stąd też tytuł roboczy: Psając :)
Inspirowany fotką króliczka, którą dostałam od klientki, oraz królikiem Pebble. Myślę, że znalazłam złoty środek, idealne połączenie, i zakochałam się w tym Króliku <3
Mam nadzieję, że mały Kacper pokocha swojego Króliczka (vel. Psająca) :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz